Pandemia koronawirusa sprawia, że tegoroczne wybory prezydenckie wzbudzają duże emocje. Majowe wybory stoją jeszcze pod znakiem zapytania. Wiadomo już, że nie pójdziemy do lokali wyborczych oddać głos do tradycyjnych urn. Na chwilę obecną rozważane są wybory korespondencyjne, zmiana Konstytucji RP celem przełożenia wyborów na 2022 rok, jak również wprowadzenie stanu klęski żywiołowej z przesunięciem wyborów na przyszły rok. Z doniesień medialnych wynika tym niemniej, że premier polecił już zarządowi Poczty Polskiej rozpoczęcie przygotowań do wyborów korespondencyjnych. Kandydaci nie wycofali się póki co ze startu w wyborach, jednak kampanie wyborcze zostały zasadniczo zawieszone – a przynajmniej te formalne. To, że nie odbywają się wiece wyborcze i publiczne debaty, nie oznacza bowiem, że walka o głosy wyborców została zaniechana. W kontekście tym wrócić należy do problemu korupcji wyborczej.
O korupcji wyborczej była już mowa na łamach niniejszego bloga w okresie wyborów parlamentarnych (wpis: Korupcja wyborcza – odrębny typ przestępstwa). Prawo do brania czynnego udziału w wyborach powszechnych, parlamentarnych lub prezydenckich, jest tym uprawnieniem, które jest tutaj przedmiotem „handlu”. Czynem karalnym, określonym w art. 250a § 1 i 2 k.k., jest przyjęcie lub wręczenie korzyści majątkowej lub osobistej w zamian za głosowanie w określony sposób. Dobrem podlegającym w tym przypadku ochronie jest obiektywna szczerość głosowania: zgodnie z osobistymi przekonaniami i preferencjami wyborców.
Relewantną łapówką, mającą skłonić wyborcę do oddania głosu na wskazanego kandydata, może być każda wymierna korzyść. Kwota pieniężna, wartościowym przedmiot, butelka alkoholu, darmowa usługa, stosunek seksualny, udzielenie dodatkowego urlopu, etc. Kupowanie głosów pod sklepem monopolowym w zamian za butelkę alkoholu wysokoprocentowego jest tym samym nie tylko moralnie naganne, lecz stanowi również podstawę odpowiedzialności karnej. Co przy tym istotne, w przypadku korupcji wyborczej pojęcie łapówki nie obejmuje obietnicy korzyści majątkowej bądź osobistej, co z perspektywy rozmaitych obietnic wyborczych wydaje się rozwiązaniem racjonalnym: zakres kryminalizacji korupcji wyborczej byłby tu bowiem niezwykle szeroki.
Przestępstwo korupcji wyborczej zagrożone jest karą pozbawienia wolności w wymiarze od 3 miesięcy do lat 5. Zwłaszcza w przypadku niskiej wartość łapówki bądź niewielkiej liczby osób, którym sprawca proponował przyjęcie korzyści, powoływać się można na tzw. występek mniejszej wagi, zagrożony grzywną, karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Czy określona forma wyborów – tradycyjne, w lokalach wyborczych, bądź korespondencyjne – może zwiększać ryzyko korupcji wyborczej?
Faktem jest, że „handel głosami” odbywa się zasadniczo przed samymi wyborami. Co przy tym istotne, o ile podmiotem przekupywanym może być tylko osoba posiadająca czynne prawo wyborcze, tak podmiotem przekupującym może być każdy. Podmiotowy zakres kryminalizacji nie jest tutaj ograniczony wyłącznie do kandydatów startujących w wyborach. Nie ogranicza się on także do członków partii politycznej, z ramienia której startuje dany kandydat, zwłaszcza że cześć z nich może nie być zrzeszona. Odpowiedzialność karną za przekupstwo wyborcze może ponosić każda de facto osoba fizyczna, która agituje za bądź przeciwko danemu kandydatowi. Relewantny „handel głosami” może się zatem odbywać także w domowym zaciszu. Głosowanie korespondencyjne, gdzie listonosz przynosi domownikom kartę do głosowania, a ci wypełniają ją, składając zarazem oświadczenie, iż głos został oddany samodzielnie, sprzyja niewątpliwie nadużyciom. Zwłaszcza założenie ustawodawcy, że oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu zagwarantuje obiektywną szczerość głosowania, jest dość naiwne. Prawda jest taka, że możliwość wywarcia wpływu na sposób głosowania w zamian za pewną wymierną korzyść jest tym większy. Nie można wykluczyć, że wyborcy będą oddać podpisane kary do głosowania celem oddania głosu przez inną osobę.
W zakresie, w jakim karalność korupcji wyborczej nie jest uzależniona od faktycznego oddania głosu, odpowiedzialność karna grozi za samo wręczenie (przyjęcie) łapówki. Jeśli wyborca przyjął korzyść majątkową w zamian za oddanie głosu na określoną osobę, a następnie zagłosował zgodnie z własnymi preferencjami na innego kandydata, to odpowiedzialność za korupcję pozostaje mimo wszystko aktualna (a dodatkowo pojawić się może problem oszustwa). W przypadku głosowania korespondencyjnego łatwiej dodatkowo o zabezpieczenie „skuteczności” łapówki, czyli weryfikację, czy „kupiony” głos rzeczywiście został oddany na wskazaną osobę.
Stwierdzić w tym miejscu należy, że korupcja wyborcza towarzyszyć może każdej formie wyborów. Nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy, agitacja w gronie najbliższych osób może wyczerpywać znamiona przekupstwa wyborczego, jeżeli jest połączona z pewną wymierną korzyścią dla osoby uprawnionych do głosowania. Wybory korespondencyjne sprzyjają niewątpliwie nadużyciom w tym zakresie. Faktem jest, że wykrycie incydentu korupcyjnego w warunkach domowych będzie niewątpliwie trudne. Notabene, naruszenie tajności głosowania stanowi odrębny typ przestępstwa z art. 251 k., który także może tutaj wchodzić w rachubę. Niezależnie jednak od tego, ile przypadków przestępstwa przeciwko wyborom zostanie wykrytych i ukaranych, wiarygodność przeprowadzonych wyborów niejako per se będzie wątpliwa.
dr Aleksandra Rychlewska-Hotel, adwokat